Jesteś tu:Informacje / Inne / Kukułcze jaja?

Kukułcze jaja?


Wstawiony przez admin 20 luty 2006

Przychodnie "podrzucają" pacjentów szpitalowi, bo chcą oszczędzić. - A co mamy robić przy takim finansowaniu? - pytają retorycznie lekarze rodzinni. - A co my mamy robić? - odpowiadają w szpitalu.

Marek Pietras, dyrektor Szpitala Powiatowego w Biskupcu, kieruje placówką unikalną w województwie - jedną z tych nielicznych, które nie są zadłużane. Ostatnio jednak obserwuje wzrost wydatków. Nie jest to jednak wina gorszego niż zazwyczaj gospodarowania, a... lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), którzy z oszczędności "podrzucają" szpitalowi swoich pacjentów.

Gdzie etyka?

Na potwierdzenie tego zjawiska dyrektor Pietras pokazuje nam Łwistek papieru, na którym lekarz rodzinny z Biskupca wystawił jednemu ze swoich pacjentów "skierowanie do szpitalnego chirurga celem wydania skierowania na wykonanie gastroskopii". Skierowanie na to badanie mógł wystawić sam, ale to kosztowałoby go pewną liczbę punktów, które ma zapisane w umowie z Narodowym Funduszem Zdrowia.
- I po co lekarz ma sam wystawiać skierowanie, skoro można obciążyć kosztami kogoś innego? - ironizuje Pietras i dodaje, że podobnych przypadków obserwuje coraz więcej.- Teoretycznie mógłbym takiego pacjenta odesłać z kwitkiem, ale jesteśmy przecież placówką publiczną, mamy swoją misję. Ale gdzie jest etyka lekarzy rodzinnych ?

Zdaniem dyrektora Pietrasa, postępowanie lekarzy rodzinnych jest na bakier z etyką, zawodowa.
Lekarze POZ utrzymują swoje przychodnie z tzw. stawki kapitacyjnej (w naszym regionie wynosi ona obecnie 60,20 złotych rocznie na jednego pacjenta). źrednio mają po dwa tysiące pacjentów. Z tych pieniędzy lekarze rodzinni opłacają m.in. czynsz, ogrzewanie, prąd, telefon oraz personel swojej przychodni i - przede wszystkim - badania pacjentów.

Za co?

W nieoficjalnych rozmowach lekarze przyznają się do "podrzucania" szpitalom swoich pacjentów. I - jak twierdzą - robią to bynajmniej nie powodu braku etyki zawodowej. - NFZ dołożył nam do obowiązków wykonywanie badań USG tarczycy oraz gastroskopię - mówi jeden z nich (prosi o anonimowość). - Jedno badanie kosztuje 60-100 zł. Za co mam je robić przy takich stawkach?
Swoje racje mają też jednak szpitale. POZ domaga się coraz większych pieniędzy, a coraz mniej robi - zżyma się Pietras.
I coś w tym jest. Nasze szpitale zanotowały w tym roku wzrost finansowania na poziomie 1-1,5 procenta. Tymczasem, gdy lekarze rodzinni skupieni w Porozumieniu Zielonogórskim zażądali pod koniec ubiegłego roku zwiększenia stawek na prowadzenie poradni grożąc przy tym zamknięciem gabinetów, minister zdrowia i prezes NFZ obiecali POZ dodatkowe 240 milionów zł.

Źródło: Radosław Paździorko, Nasza Warmia
Etykietowanie

Reklama






Tłumaczenia